Zgłoś naruszenie...
Wybierz jedną z poniższych opcji.
Ten komentarz dotyczy mnie lub znajomego:
atakuje mnie,
atakuje znajomego.
Komentarz dotyczy czegoś innego:
spam lub oszustwo,
propagowanie nienawiści,
przemoc lub krzywdzące zachowanie,
treść o charakterze erotycznym.
Napisz
PANEL

wpisy na blogu

urzędy

Blog:  czarnow
Data dodania: 2016-03-09
wyślij wiadomość

Żeby zbudować dom trzeba mieć anielską cierpliwośc i nerwy ze stali. Choć trzeba przyznać, że na mojej urzędowej drodze, były też miłe akcenty. Ale po kolei. Przygodę z urzędami rozpoczął mój Dziadek, jeszcze będąc właścicielem działki. Załatwił po raz pierwszy wypis i wyrys z planu zagospodarowania przestrzennego, wypis i wyrys z ewidencji gruntów, mapę zasadniczą i kilka pomniejszych dokumentów. I tu pierwsza "przezabawna" sprawa - wszystkie dokumnety tego typu mają ważność do "zmiany ich zapisów" co zdarza się niezwykle rzadko, ale w urzędach, w których pobierane były dokumenty, a zarazem, tych, do których trafiają one ostatecznie przy staraniu się o pozwolenie jest im nadawana 6 miesiączna data ważności. Po co? Chyba tylko po to, by zapewnić sobie kolejne wpływy gotówki za wydanie kolejnych, po przeterminowaniu sie tych pierwszych, mimo że ich treśc pozostaje niezmienna. Co więcej w urzędach  nie ma żadnego przepływu informacji. W marcu 2015 wydano nam wypis i wyrys z rejsetru gruntów (bagatela 150zł), w kwietniu pojawiliśmy się przypadkiem w innym urzędzie, w jakieś błahej sprawie. Przy okazji tej wizyty okazało sie, że w dokumetach urzędu leży pismo, wyslane w 2013 roku, które nie dotarło do mojego Dziadka. Zaraz o zawartości pisma, ale najpierw czemu nie dotarło, wszystkie urzędy zostały powiadomione, że mój Dziadek w latach 60 czy może 70 zmienił adres zamieszkania z Piaseczna na Warszawę, ale akurat do tego konkretnego pokoju, w tym urzędzie, ta informacja nie dotarła, mimo że we wszystkich pozostałych pokojach była. List więc wysłano na adres w Piasecznie, gdzie Dziadka nie było, więc wrócił do urzędu i tam przeleżał 2 lata. W piśmie tym była informacja o wydzieleniu z działki części pod planowaną drogę publiczną. Ok, przyjęliśmy do wiadomości. Jakież było nasze zdziwnienie kiedy okazało się, że wypis i wyrys z ewidencji gruntów, jest w związku z tym podziałem nieważny. I że to do nas, a dokładniej wtedy jeszcze do Dziadka należało poiformowanie urzędu o otrzymaniu takiej decyzji, aby mógł ją nanieść na wypis i wyrys z ewidencji. I tak w kwietniu 2015 przyszło nam zaplacić kolejne 150 zł, za otrzymanie tym razem już aktualnego wyrysu i wypisu. Pominę milczeniem opieszałość niektórych urzędników starej daty, którzy ewidentnie liczyli na gotówkowe zmotywowanie ich do szybszej pracy. Tym razem jednak źle trafili. Moja cierpliwość okazała się wieksza niż ich opieszałość. Kolejna kwestia, to plan zagospodarowania, którego zapisy regulują budowę o obszarach przylegających do linii energetycznej. Jest tam co prawda zapis, że należy uzyskać opinię dysponenta sieci, w tym wypadku PGE, w sprawie możliwości podsadowienia budynków, ale... zaraz do tego wrócę. PGE wydało nam takową opinię, oczywiście za trzycyfrową opłatą, w treści której umieścili inormację, żemożemy budować dom w odległości 9 metrów od osi lini (czyli jej środkowego przewodu), na daną wyskość i w odległości nieco większej na dowolną wyskość. Uradowani takim obrotem sprawy już zacieraliśmy ręcę i wybieraliśmy miejsce, w którym nasze wymarzone gniazdko postawimy. I tu powrót do zapisów planu. Plan co prawda każe uzyskać taką opinie, ale dla umiejscowienia i budowy budynków uzytkowych np. garaży. Jeśli zaś chodzi o dom, plan ZAKAZUJE budowania w odległości 20 metrów od.... skrajnego przewodu. I tu czar prysł. Na tak wielkiej działce mieścimy się z niewielkiem, w stosunku do gruntu, domem, który może powstać tylko w jednym miejscu na działce. Przygodę z urzędami rozpoczęlismy ponownie, juz jako właściele działki, w lutym 2016. Mając wybranego wykonawcę - HT i planując rozpoczęcie budowy na przełom maja i czerwca. I tu naszło nas, w okolicy połowy lgoite, olsnienie, że na działce są przecież drzewa, które przed budowa trzeba wyciąć. Niby nic, ale na wycinkę trzeba uzyskać zgodę. Urząd ma 30 dni na wydanie decyzji. Jak na razie wszystko ok, ale jedst jedno ale... wycinkę wolno robic tylko do końca lutego, a potem dopiero w październiku. Uświadomiismy sobie, że jeśli nie załatwimy tego, na co urzędnicy mają 30 dni w dwa tygodnie, to siłą rzeczy start budowy przypadnie na koniec roku, a jej zakończenie na kolejny rok. Pędem udaliśmy się do urzędu z wnioskiem i listem błagalnym o szybsze rozpatrzenie sprawy. Panie okazały się bardzo ludzkie, już następnego dnia umówiły się na "wizję lokalną", która musi poprzedzać wydanie takiej decyzji, i w ciągu 5 dni (z weekendem) otrzymaliśmy pozytywną decyzję. Na marginesie dodam, ze na szybko organizowaliśmy przyjaciół z piłą spalinową i krzepą w rekach, aby zdązyć przed 29.02. Udało się, już 26.02 po drzewach zostały tylko "karpy" (tak to się chyba profejsonalnie nazywa). Z początkiem marca wyruszylismy z listą dokumentów potrzebnych do pozwolenia na budowę na "rajd po urzędach". Muszę przyznać, że w ciągu jednego dnia odwiedziliśmy 5 urzędów, jeszcze więcej wydziałów i można rzec osiągnęliśmy sukces. Część dokumentów otrzymaliśmy od ręki, część obiecano nam w ciągu 7-14 dni, oczywiscie za ustaloną, nie zawsze niską, opłatą. 

Wrócę jeszcze na chwilę do planu zagospodarowania. Jak już wspomniałam, okazało się, że zapisy planu są ponad decyzje PGE, która najlepiej powinna ocenić potencjalną szkodliwość swojej linii. Tak czy siak nie chciałam tak łatwo pogodzić się z tą jawną niesprawiedliwością, więc udałam się, do urzędu, najpierw z wnioskiem o odstepstwo od planu. Średnio uprzejma urzędniczka poinformowała mnie, że "jak plan tak stanowi to tak ma być i nie ma od tego żadnego odstępstwa. Tak będzie i koniec". Nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała zawalczyć o swoją sprawę, wszystkimi możliwmy drogami. Plany zagospodarowania tworzy się i aktualizuje zwykle co kilka lat. Ten dotyczący naszej działki nie był zmieniany od 2004 roku. Dostrzegłam w tym swoją szanse i czym prędzej zlozyłam wniosek o zmianę planu. Takich wniosków  mieszkańcy zwykle skladają wiele, ale dopiero, gdy uzbiera się odpowiednia pula (nikt nie wie ile ona wynosi) urząd czuje się w obowiązku coś z nimi zrobić. Posiadając tę wiedzę, napisałam wniosek, nie tylko w swojej sprawie, ale również wszystkich właścieli działek lezących w obszarze ograniczonej zabudowy w zwiazku z linią. W moim odczuciu, jest to, poza moją prywatną sprawą i moimi pobudkami, o tyle istotne, że w okolicy, jak grzyby po deszu wyrastaja piękne domy jednorodzinne z cudnej urody ogrodami i tylko te działki leżące pod linią starszą pustką, nieładem, i dziką roslnnością. Co szpeci ogólny obraz miejscowości. Na wniosek w ciągu zaledwie dwóch tygodni dostałam odpowiedź, że zostanie on rozpatrzony na spotkaniu rady w kwietniu. Poczekamy zobaczymy.

Osobną sprawą było załatwienie mapy do celów projektowych. Pan Geodeta dusza nie człowiek, obiecał nam mapę w maksymalnie 6 tyg, ale na urzędników, a dokładniej ich "zabójczo szybkie tempo pracy", nie ma mocnych. Czekał na dokumenty, dlużej niż deklarowane terminy, co spowodowało opóźnienie w przekazaniu mapy. Błogosławiłam chwilę, w której podjęlam decyzję, o wcześniejszym zamawianiu mapy, "na wszelki wypadek". Po oprożnieniu portfela z ogolnie przyjętej ceny za taką usługę, otrzymalismy kilka egzemplarzy mapy, w tym taki z naniesioną naszą nieszczęsną linią energetyczną.


wstępu cd i trochę o podwykonawcach

Blog:  czarnow
Data dodania: 2016-03-09
wyślij wiadomość

Dom z pierwszej części wstępu pozwolił mi sprecyzować swoje marzenia, wyobrazić sobie ostateczną wersję tego wyśnionego. Pozostawało pytanie: i co dalej? I tu z ratunkiem przyszli Dziadkowie. Niezawodni jak zawsze. Mieli oni działkę letniskową, wcale niemałą, bo 2100 metrów, we wsi Czarnów. Czarnów?? Co to za miesjce? Jakaś mała zabita dechami wiocha nie wiadomo gdzie? Nic bardziej mylnego. Działka leży w miejscowości graniczącej z Konstancinem Jeziorną, miejscowością uzdrowiskową, a w mentalności mieszkańców wieś funkcjonuje jako dzielnica (jak to dumnie brzmi) tejże, znanej już bardziej, niezwykle pięknej miejscowości. Na hasło działka w Konstancinie wszystkim pojawiają się dolarki w oczach. Taka działka musi byc warta jakieś nieziemskie pieniądze. I tak by było, gdyby nie jeden mały, malutki, mankament. Leży pod linią wysokiego napięcia 110kv. Na siądeniej działce słup pod samo niebo. To spowodowało, że mysli o potencjalnej sprzedaży szybko odeszły w zapomnienie. Ale Dziadkowie mieli gest - sprezentowali mi działkę. Oczywiście mogłabym trzymać ją w stanie aktualnym - mocno zaniedbaną i zapuszczoną, zarosniętą wszelkiej maści roślinnością i czekać, aż np zlikwidują linię, co w najbliższym dziesięcioleciu najprawdopodbniej nastąpi i wtedy wymienic ją na duże mieszkanie w Warszawie, albo średni domek pod Warszawą. Ale wtedy starciłabym działkę, położoną w lesie, w otulinie parku Chojnowskiego, z absolutnie niezwykłym kliematem, a do tego działkę, na której spędzałam swoje pierwsze w życiu wakacje i wiele chwil później. Jestem jednak sentymentalna więc postanowiłam - działka zostaje. To będzie mój wymarzony kącik do spokojnej starości. Zaczełam powoli dowiadywać się co trzeba zrobić, żeby to własnie na niej mógł powstać dom moich marzeń. Start trzeba przyznać był niezły - mieć grunt pod dom, to połowa sukcesu. W życiu jednak nie może byc za kolorowo i łatwo.Okazało się mianowice, że w związku z linią, przestrzeń pozostała pod budowę domu, jest bardzo ograniczona. W pierwszych moich kalkulacjach, na malo dokladnej mapie i jeszcze z moja pomyłka wychodziło ponad 130 metrów powierzchni zabudowy, ale potem okazało się, że jest to zaledwie 70 metrów. Zaledwie... to jednak prawie dwa razy więcej niż nasze mieszkanie, a to już coś. Po uzyskaniu zapisów planu zagospodarowania przestrzennego, okazało sie, że na działce takiej jak ta,możemy postawić dom dwupoziomowy, a to daje już 140 metrów możliwości. W tak zwanym międzyczasie wiele się działo. Po pierwsze obejrzałam wszystkie, nie przesadzam, wszystkie strony z projektami, żeby znaleźć taki, który będzie miał wszystko na czym mi zależy i co sobie wyśniłam, a zarazem taki, który zmieści sie w tej niewielkiej przestrzeni. No i cóż... po kilku miesiącach poszukiwań, setkach stron wydruków, godzianch spędzonych na robieniu list uwag do każdego z projektów poddałam się. Nie powstał jeszcze projekt, który miałby wszystko co dla mnie ważne. Po drugie przeszukałam internet pod kątem firm zajmujących się budową domów. Zarówno murowanych, jak i w technologii szkieletowej i prefabrykowanej. I znów spędziłam setki, jesli nie tysiące godzin, w wolnych chwilach, zarówno w pracy, jak i w domu, na stworzenie listy wykonawców z całej Polski budujących na terenie województwa mazowieckiego. Odbyłam ileś spotkań, jeszcze więcej rozmów telefonicznych i jeszcze więcej korespondencji mailowych z mnóstwem firm. Zrobiłam też własny research odnośnie opinii i zadowolenia klientów każdej z tych firm. Ostatecznie na niezwykle długiej liście zostały cztery firmy. Jedna budująca w technologii szkieletowej, z której ostatecznie zrezygnowałam, i trzy budujące domy murowane. Wszystkie trzy firmy mialy świetne opinie i budziły zaufanie. A mimo to wybór osteteczny okazał się niezwykle łatwy. Miałam okazję poznać pracowników i właścieli tych firm od strony kontaktu telefonicznego, mailowego, a ostatecznie i osobiście. Tylko do jednej firmy, przez cały czas kontaktu nie miałam ani jednego, nawet najmniejszego zastrzeżenia. U jej konkurentów jak kontakt mailowy był ok, to juz bezpośrednia rozmowa i zadawanie trudnych pytań powodowało uniki i mętne tłumaczenia, jak kontakt bezpośredni był ok, to mailowy leżał na całej linii - nie dostawałam odpowiedzi na zadawane wprost pytania, ciagle uzyskiwałam odpowiedzi pośrednie, częściowe. Na pytanie o prowadzone i skończone budowy, uzykiwałam odpowiedzi, że nie mogą mi nic pokazać, bo albo klient się nie zgadza, albo aktulanie nic nie buduja, albo nie ma co oglądać bo gołe ściany, itd. Nie udało mi się dotrzeć na żadną prowadzoną przez dwie firmy z mojej "świętej trójcy" budowę. A koniec końców zaczęto mi w sposób nie dokońca, w mojej ocenie grzeczny, zmieniać moje marzenia pod kątem wizji wykonawcy czy łatwości wykonania. Dodatkową wadą jednej z firmy były wygórowane, ponad wszelkie racjonalne kalkulacje, ceny. Nie chcę się tu zagłębiać w jakieś szczególy, ale mimo opinii innych kontrahentów, ja czułam się "niedopieszczona" i zniesmaczona. Ta trzecia, a dla mnie JEDYNA firma, od początku spełniała wszelkie moje oczekiwania, a nawet działała ponad to, czego bym oczekiwała. Kontakt mailowy - perfekcyjny - szybki, treściwy i bardzo, bardzo cierpliwy. Kontakt telefoniczny jeszcze lepszy, mimo że temu pierwszemu nic nie brakowalo. Osobiste spotkanie, w pierwszej chwili mnie zaskoczyło, mała kanciapka, niepozorna przy drodze wyjazdowej z Warszawy kontrastowała bardzo z siedzibami konkurencji. Ale było to tylko pierwsze i jakże mylne wrażenie. Spotkanie było w pełni profesjonalne i w 200%, co tam w 200, w 500% satysfakcjonujące. Na spotkaniu opowiedziano mi gdzie na jakim etapie toczą się budowy, zaproponowano mi terminy, w których mogę je odwiedzić. Uzyskałam odpowiedzi na wszystkie nurtujące mnie pytania, otrzymałam namiary albo obietnicę maila z namiarami  na niezbędnych specjalistów - architekt, geotechnik, geodeta itd. Obiecano pomoc na wszlekich polach, od organizacji specjalistów poprzez porady, podpowiedzi, załatwianie spraw w urzędach w moim imieniu. Firma zadeklarowała szybką budowę ale zarazem wysoką jakość, w bardzo uczciwej cenie. Dość powiedzieć, że wychodząc z pierwszego spotkania już wiedziałam, że to z TĄ własnie firmą będę realizować moje marzenia. Czytający pewnie kilka  razy zastanawiał się czy padnie wreszcie nazwa tej firmy? Oczywiście, że padnie, bo taki profejonalizm i podejscie do klienta trzeba promować. Firmą którą przekonała mnie do siebie i zawładnęła moim sercem i rozumem, jest HOUSE TECHNOLOGY. Będę polecać ją w ciemno każdemu juz teraz, a jestem dziwnie spokojna, że po budowie również się to nie zmieni.

Wstęp

Blog:  czarnow
Data dodania: 2016-03-08
wyślij wiadomość

Każdy z nas chyba, rozmarzył się choć raz nad posiadaniem własnego domu. A to w kontekście - co bym kupił/zbudował jakbym wygrał w Totolotka, a to bardziej konkretnie biorąc kredyt na budowę wymarzonego lokum, bądź zarabiając tyle, żeby obyć się bez łaski banków. Tak czy siak ja również do takich osób należę. Wiele razy marzyło mi się, że w końcu taki dom będę mieć. Marzenia nabrały realniejszych kształtów, kiedy w wakacje 2014, wpadłam na pomysł, że moglibyśmy sprzedać dwa mieszkania w Warszawie i kupić gotowca pod Warszawą. Dwa mieszkania oznaczały gotowca dwulokalowego i mieszkanie z Teściami, ale nasze relacje były tak wyjątkowo i bliskie, że nie stanowiło to problemu dla żadnej ze stron. Spędzając wakacje z Teściową, zaczęłyśmy oglądać oferty domów dwurodzinnych i dwulokalowych.

I nagle znalazłyśmy dom, który obie nas oczarował. Niewiele myśląc pojechałyśmy go obejrzeć - akurat byłyśmy 15 km od miejsca gdzie się znajdował. Po drodze obiecałyśmy sobie, że nie będziemy się zbytnio zachwycać, żeby sprzedający nie wywindował ceny. Ale poziom zachywu był tak wielki, że niecałkiem udało się go ukryć. Dom składał się z dwóch lokali, jednego znajdującego się na parterze, ponad 80 metrowego, przeznaczonego dla osób starszych i drugiego, którego część znajdowała się na parterze, a część na piętrze nad oboma lokalami, mając w sumie 210m2, przeznaczonego dla rodziny z dziećmi - czyli nas. Zachwycone lokalem zawiozłyśmy kilka dni później naszych mężów, na rodzinne oglądanie. Mój wyszedł oczarowany, nie mniej ode mnie, Teść lekko przerażony wizją przeprowadzki, jak i odległością od Warszawy. Ta ostatnia, rzeczywiście najmniejsza nie była. Koniec końców właściciel owego lokum, podbił na tyle znacząco cenę, że dom znalazł się poza naszym zasięgiem finansowym i marzenie chwilowo legło  w gruzach. Ponieważ dom ten był tak prefekcyjny w każdym calu, idealny rozkład, ilość pomieszczeń, świetne materiały, z których go wykonano, żaden inny nie był w stanie mu dorównać i na pewnien czas wizja własnego lokum umarła.

Nadmienić warto, że mieszkamy w lokalu 48 metrowym - 2 pokoje, kuchnia, łazienka, z dwójką dzieci, w tym jednym niepełnosprawnym, którego same pomoce naukowe, z braku miejsca mieszakają, w obu pokojach. Ale jesteśmy, w lepszej niż wielu naszych rówieśników sytuacji, bo mamy mieszkanie, którego nie wyjnajmujemy i którego nie musimy spłacać przez najbliższe trzydzieści lat.

czarnow
ranga - mojabudowa.pl stały bywalec
Wyślij wiadomość do autora OBSERWUJ BLOGA
statystyki bloga
Odwiedzin bloga: 35262
Komentarzy: 133
Obserwują: 22
On-line: 9
Wpisów: 73 Galeria zdjęć: 524
Projekt PROJEKT INDYWIDUALNY
BUDYNEK- dom wolno stojący , piętrowy bez piwnicy
TECHNOLOGIA - murowana
MIEJSCE BUDOWY - Czarnów
ETAP BUDOWY - VII - Wykończenia
ARCHIWUM WPISÓW
2018 kwiecień
2017 listopad
2017 październik
2017 wrzesień
2017 sierpień
2017 lipiec
2017 maj
2017 marzec
2017 luty
2016 listopad
2016 październik
2016 wrzesień
2016 sierpień
2016 lipiec
2016 marzec

Inne blogi dla projektu PROJEKT INDYWIDUALNY:
czarna2010.mojabudowa.pl - wpisów: 5
beata2g.mojabudowa.pl - wpisów: 5
aska-b.mojabudowa.pl - wpisów: 5
asia--piotr.mojabudowa.pl - wpisów: 5
artiomix.mojabudowa.pl - wpisów: 5
areknaw88.mojabudowa.pl - wpisów: 5
arekmadzia.mojabudowa.pl - wpisów: 5
anusia1981.mojabudowa.pl - wpisów: 5
anulka1288.mojabudowa.pl - wpisów: 5
aniaijacek.mojabudowa.pl - wpisów: 5
agata1987.mojabudowa.pl - wpisów: 5
adam70.mojabudowa.pl - wpisów: 5
aaggaa7771.mojabudowa.pl - wpisów: 5
zwierzusia.mojabudowa.pl - wpisów: 4
z226bielsko.mojabudowa.pl - wpisów: 4
wolmen.mojabudowa.pl - wpisów: 4
wiosenna.mojabudowa.pl - wpisów: 4
wesola500.mojabudowa.pl - wpisów: 4
warcislaw.mojabudowa.pl - wpisów: 4
wanyzku.mojabudowa.pl - wpisów: 4
w-julka.mojabudowa.pl - wpisów: 4
szefo1011.mojabudowa.pl - wpisów: 4
sylwinka.mojabudowa.pl - wpisów: 4
sunnyday.mojabudowa.pl - wpisów: 4
strawbale.mojabudowa.pl - wpisów: 4
shadown23.mojabudowa.pl - wpisów: 4
rozbudowa.mojabudowa.pl - wpisów: 4
robertmdom.mojabudowa.pl - wpisów: 4
remontowo.mojabudowa.pl - wpisów: 4
profil.mojabudowa.pl - wpisów: 4
pparsniak.mojabudowa.pl - wpisów: 4
potato.mojabudowa.pl - wpisów: 4
pogodny_vl.mojabudowa.pl - wpisów: 4
pinka-88.mojabudowa.pl - wpisów: 4
pierwszydom.mojabudowa.pl - wpisów: 4
phujust.mojabudowa.pl - wpisów: 4
pamsystem.mojabudowa.pl - wpisów: 4
naszamadera.mojabudowa.pl - wpisów: 4
motylek0503.mojabudowa.pl - wpisów: 4
mojemoje.mojabudowa.pl - wpisów: 4
mmpm3.mojabudowa.pl - wpisów: 4
mj_nowaccy.mojabudowa.pl - wpisów: 4
miranda.mojabudowa.pl - wpisów: 4
mikus1.mojabudowa.pl - wpisów: 4
mesmerize.mojabudowa.pl - wpisów: 4
mayer.mojabudowa.pl - wpisów: 4
matterm.mojabudowa.pl - wpisów: 4
mariuszm.mojabudowa.pl - wpisów: 4
m176.mojabudowa.pl - wpisów: 4
lukiaga.mojabudowa.pl - wpisów: 4
luckajacek.mojabudowa.pl - wpisów: 4
lisutychy.mojabudowa.pl - wpisów: 4
lidermeble.mojabudowa.pl - wpisów: 4
kulki-bw-03.mojabudowa.pl - wpisów: 4
krisbw36.mojabudowa.pl - wpisów: 4
konsti.mojabudowa.pl - wpisów: 4
kasienka697.mojabudowa.pl - wpisów: 4
kasia2016.mojabudowa.pl - wpisów: 4
kamil12c.mojabudowa.pl - wpisów: 4
kalatea7.mojabudowa.pl - wpisów: 4
kaczorkowo.mojabudowa.pl - wpisów: 4
junipers.mojabudowa.pl - wpisów: 4
junge.mojabudowa.pl - wpisów: 4
julka.mojabudowa.pl - wpisów: 4
julita83.mojabudowa.pl - wpisów: 4
jagoda690.mojabudowa.pl - wpisów: 4
idaredy10.mojabudowa.pl - wpisów: 4
hator.mojabudowa.pl - wpisów: 4
gustaw.mojabudowa.pl - wpisów: 4
grufik.mojabudowa.pl - wpisów: 4
rozwiń
Statystyki mojabudowa.pl
Liczba blogów: 67144
Liczba wpisów: 222812
Liczba komentarzy: 903600
Liczba zdjęć: 681154
Liczba osób online: 233
usuń reklamy
Top 100 blogów

sprawdź listę 100 najczęściej odwiedzanych blogów.

sprawdź teraz
200 zł rabatu + dostawa gratis.
mojabudowakupon rabatowy