Wstęp
Każdy z nas chyba, rozmarzył się choć raz nad posiadaniem własnego domu. A to w kontekście - co bym kupił/zbudował jakbym wygrał w Totolotka, a to bardziej konkretnie biorąc kredyt na budowę wymarzonego lokum, bądź zarabiając tyle, żeby obyć się bez łaski banków. Tak czy siak ja również do takich osób należę. Wiele razy marzyło mi się, że w końcu taki dom będę mieć. Marzenia nabrały realniejszych kształtów, kiedy w wakacje 2014, wpadłam na pomysł, że moglibyśmy sprzedać dwa mieszkania w Warszawie i kupić gotowca pod Warszawą. Dwa mieszkania oznaczały gotowca dwulokalowego i mieszkanie z Teściami, ale nasze relacje były tak wyjątkowo i bliskie, że nie stanowiło to problemu dla żadnej ze stron. Spędzając wakacje z Teściową, zaczęłyśmy oglądać oferty domów dwurodzinnych i dwulokalowych.
I nagle znalazłyśmy dom, który obie nas oczarował. Niewiele myśląc pojechałyśmy go obejrzeć - akurat byłyśmy 15 km od miejsca gdzie się znajdował. Po drodze obiecałyśmy sobie, że nie będziemy się zbytnio zachwycać, żeby sprzedający nie wywindował ceny. Ale poziom zachywu był tak wielki, że niecałkiem udało się go ukryć. Dom składał się z dwóch lokali, jednego znajdującego się na parterze, ponad 80 metrowego, przeznaczonego dla osób starszych i drugiego, którego część znajdowała się na parterze, a część na piętrze nad oboma lokalami, mając w sumie 210m2, przeznaczonego dla rodziny z dziećmi - czyli nas. Zachwycone lokalem zawiozłyśmy kilka dni później naszych mężów, na rodzinne oglądanie. Mój wyszedł oczarowany, nie mniej ode mnie, Teść lekko przerażony wizją przeprowadzki, jak i odległością od Warszawy. Ta ostatnia, rzeczywiście najmniejsza nie była. Koniec końców właściciel owego lokum, podbił na tyle znacząco cenę, że dom znalazł się poza naszym zasięgiem finansowym i marzenie chwilowo legło w gruzach. Ponieważ dom ten był tak prefekcyjny w każdym calu, idealny rozkład, ilość pomieszczeń, świetne materiały, z których go wykonano, żaden inny nie był w stanie mu dorównać i na pewnien czas wizja własnego lokum umarła.
Nadmienić warto, że mieszkamy w lokalu 48 metrowym - 2 pokoje, kuchnia, łazienka, z dwójką dzieci, w tym jednym niepełnosprawnym, którego same pomoce naukowe, z braku miejsca mieszakają, w obu pokojach. Ale jesteśmy, w lepszej niż wielu naszych rówieśników sytuacji, bo mamy mieszkanie, którego nie wyjnajmujemy i którego nie musimy spłacać przez najbliższe trzydzieści lat.