Żali ciąg dalszy
Nie jest tak różowo jak wszyscy deklarowaliście, że powinno być.
Byłam w kilku bankach, zwłaszcza tych o wieloletniej tradycji jak PKO BP i SA, i wszędzie jeśli ma być hipoteka na wykończenie, to musi być pozwolenie na uzytkowanie. Jest opcja kredytu bez pozwolenia na uzytkowanie, ale wtedy jest to kredyt remontowo-budowlany i do niego potrzebny jest harmonogram prac budowlanych (które my już mamy wykonane) i działań remontowych, które być może będizmey robić sami, więc nie będzie na nie faktur, wycen, umów itd. Swoja drogą, chyba przesladuje nas podwójny pech, bo właśnie się banki dopatrzyły, że jedna z moich umów o pracę jest pierwzą umową u tego pracodawcy, i nie ma znaczenia, że jest długą umową. Ważne jest to, że jeszcze nie wiadaomo, czy pracodawca postanowi ją przedłużyć. Druga rzecz, według wyliczeń np. PKO SA wychodzi, że moje zarobki i fundusze rodzinne nie wystarczają na życie, tak wysokie liczą koszty na każdego członka rodziny.
Chwilowo jestem załamana, jeszcze bardziej niz byłam, bo zaraz się okaże że wcale nie dostanę kredytu, albo połowę niższy niż kwota potrzebna na dokończenie i wprowadzenie się i zostanę w nieskończonym i niegotowym do mieszkania domu, albo dalej będę siedzieć na garnuszku mamusi, "ku jej wielkiej uciesze".
Wracając do pozwolenia na użytkowanie, przeprowadzeniu inwentaryzacji, odbiorów kominiarskiego i przez kierownika budowy mieliśmy komplet dokumntów, z wyjatkiem wspomnianego wcześniej druku z PGE. Zmobilizowałam pania z PGE do sprawdzenia kiedy będzie u nich odbiór przyłącza od wykonawcy. Okazało się, że już jest, ale im to umknęło, na szczeście zaledwie kilka dni minęły. Pani poinformowała mnie, że teraz zostanie wysłana faktura za przyłącze. Po jej opłaceniu i odczekaniu tygodnia, aż pieniądze wpłacone trafią na konto właściwego oddziału PGE, rozdzielone przez oddział centralny mogę się zjawić po dokumnt do pozwolenia na użytkowanie. Tak też uczyniłam, odebrałam i skontaktowałam się z pracownikiem firmy budowlanej, tym który przyjeżdżał po mój podpis, z informacją, że dokumnt jest i Pan może go ode mnie odebrac i w moim imieniu wraz z innymi dokumntami złożyć. Pan przyjechał zabrał dokument i pojechał. Tego dnia miałam zaplanowana serię spotkań, a potem czw, pt i pon w pracy od 7 do 19. O 14:30 Pan poinformował mnie, że nie może złożyć dokumntów, bo zabrakło informacji o pompie ciepła, która jednak jest wymagana np. protokołu odbioru, gwarancji, umowy na montaż. Pani urzędniczka nie mogła przyjąć niekompletnych dokumntów, więc Pan zabrał je ze sobą. Na moje polecenie podrzucił je do skrzynki, a ja zamiast na spotkania popędziłam do domu, żeby przed zamknięciem urzędu jeszcze zdążyć. Wpadłam do domu jak po ogień, złapałam dokumnety i ruszyłam na podbój urzędu. Przyjechałam na miejsce 15:30. Wleciałam do pokoju, Pani spojrzała na mnie wymownie, potem na zegarek, potem znów na mnie i ostatecznie zapytała co mnie sprowadza. Wytłumaczyłam, że ja z dokumentami i że miałam do nich tylko dołożyć brakujące dotyczące pompy. Pani zrobiła przegląd dokumntów i stwierdziła, że co prawda od pompy wszystkie dokumenty są, ale brakuje orginału zawiadomienia o zakończeniu budowy. Jest tylko ksero. Wściekła jak osa zadzwoniłam do Pana, który był w urzedzie przede mną i okazało się, że "niechący zabrał, nie wiedząc, że to orginał powinien był zostawić". Miałam ochotę rozszarpać wszytskich w koło. Po kilku głębokich wdechach poinformowałam Pana tak łagodnie, jak tylko byłam w stanie, że następnego dnia bladym świtem ma się zameldować u nie w domu, odebrać papiery i wraz z dokumntem, który zabrał za sobą zlożyć w urzędzie. Ostatecznie się udało i obecnie oczekujemy na pozwolenie na użytkowanie. Jak dobrze pójdzie i nie wydarzy się nic nieprzewidzianego około 10.03 będzimemy je mieli.
Jak już wspominałam wcześniej wycena stanu pod klucz od firmy budowlanej jest mocno przesadzona i w związku z tym poza naszym zasięgiem. W związku z tym próbowaliśmy zorientować się na rynku. Znaleźliśmy dobrego fachowca, ale nadal mam poczucie, że ceny jest wygórowane. W związku z tym mam pytania: 1. Czy macie fachowców od wykończeniówki, których możecie polecić jako solidnych i niedramatycznie drogich? 2. Jakie są ceny za położenie metra płytek ściennych i podłogowych. Bez wielkich udziwnień, czyli mozaiki, płytek o mega rozmiarach itp. Chcemy na podłochach w całym domu, łącznie z łazienkami, jeden i ten sam wzór płytek. Deskopodobne. Najchetniej podjęlibyśmy współpracę z kimś kto nie tylko położy płytki, ale również pomaluje ściany i sufity, zabuduje schowek, zrobi schody (najchętniej w drewnie).
Przy okazji planów wykończeniowych zebraliśmy się z mężem na rajd po sklepach celem obejrzenia płytek i dokonania wyborów. Ze wstępną wizją na podstawie zwiedzenia wsyztskich sklepów internetowych, poszliśmy zobaczyć wybrane modele płytek na żywo. Po całym dniu zwiedzania sklepów i bycia w róznych częściach Warszawy ostatecznie wybraliśmy płytki podłogowe... i tylko te. Tyle zajęło nam wybranie jednych płytek. Aż się boję pomysleć, co będzie dalej. Przed nami wybór trzech wersji kolorystycznych na ściany do 3 łazienek. A potem wybór farb do pokojów, a potem cokołów, a potem sprzętów kuchennych, białego montażu... Pod względem zakupów jestem typem męskim - wejść, wziąć co potrzeba i wyjść. Nie znoszę oglądania, porównywania i godzin spędzonych w sklepach, a zanosi się na wiele takich atrakcji w najbliższym czasie.
Czekam na Wasze podpowiedzi jeśli chodzi o fachowców.