Pasmo sukcesów
W ramach nieustającego pasma sukcesów udało mi się dziś
1. Spotkać z rzeczoznawcą, który okazał się nie być rzeczoznawca tylko Panem, który dla banku ma potwierdzić, że dom jest w stanie jaki deklarujemy
2. Spędzić wiele godzin w wielu sklepach i ostatecznie wybrać co zastąpi dekor listwę do niebieskich płytek, bo owe listwy są juz niedostępne. Po mnóstwie przymiarek stanęło na tym, że paski odcięcia będa z: (zdjęcie nie oddaje uroku i koloru)
Ładnie się zgrały kolorystycznie. Kilka akceptowalnych wzorów płytek widziałam, ale nic zachwycającego. Do tej łazienki szukam jeszcze ciemniejszych, ewentualnie granatowych płytek na dół, zgodnie z rysunkami z poprzedniego wpisu i niestety w ty, aspekcie totalne fiasko.
3. Udało mi się tez załamać - pierwszy raz jak zadzwonił Pan w sprawie kredytu i powiedział, że dwa banki odmówiły. Nie bardzo to rozumiem, hipoteka ma wartość conajmniej 5-krotnie większą niz kredyt, który chcemy, a bank się jeszcze waha, to w moim interesie jest spłacać, bo inaczej zabiorą nieruchomośc i sprzedadzą za połowę jej wartości i tak zyskując drugie tyle co pożyczyłam. Filozofia banków jest dla mnie niepojeta.
Udało mi się załamać - drugi raz, kiedy się okazało, że geodeta nie złożył papierów o naniesienie budynku na wyrys z ewidencji gruntów, bank oczekuje od nas tego dokumentu z budynkiem w ciągu 4 tygodni, czas na naniesienie budynku od złożenia wniosku to 30 dni, a poytem jeszcze do 2 tygodni czekania na wypis i wyrys. Na szczęście urzędniczka w urzędzie jest świętym człowiekiem, chyba moim aniołem stróżem, o iście anielskiej cierpliwości i poruszyła niebo i ziemię, żeby dziś po złożeniu wniosku został od razu naniesiony budynek i żeby w trybie przyspieszonym został wydany wypis i wyrys. Jest więc szansa, że zdążę zebrać wymagane dokumenty, w czasie jaki wyznaczył mi bank i wreszcie dostanę kredyt.